2011-02-28
Co to się dzieje w Kościele?! |
|
autor: Kamila i Błażej Tobolscy-Przewodnik katolicki 9/2011
Może lubisz ponarzekać na Kościół - że zbyt bogaty, że za mało ma wspólnego z Ewangelią. Ale czy naprawdę jesteś pewien, że go znasz? Może się okazać, że bezdomni na ulicach Rio de Janeiro, Lizbony czy Szczecina wiedzą o Kościele więcej niż ty.
W każdy piątek wychodzą na ulice Rio de Janeiro do ubogich i bezdomnych. Chcą wówczas nie tylko być z nimi, ale też żyć tak jak oni. Zabierają ze sobą jedynie Biblię, koc, dokument tożsamości i szczoteczkę do zębów. Na pierwszy rzut oka niczym nie różnią się od bezdomnych: jedzą to co oni, śpią tak jak oni - na chodniku. Za łóżko służą im kartony, które jednak najpierw sami muszą znaleźć. Bezdomni szanują ich za tę dosłowną obecność wśród nich, dlatego chętnie ich przyjmują i rozmawiają z nimi. Na co dzień bowiem traktowani są jak śmieci, a w nocy oblewa się ich wodą w ramach programu czystych ulic. Dopiero kiedy ktoś do nich przychodzi i chce z nimi przebywać, znowu czują się ludźmi.
Cali dla ubogich
To jest właśnie ich pierwsze, podstawowe zadanie: pomagać ludziom odkrywać na nowo swoje człowieczeństwo. Potem przychodzi czas na dzielenie się chlebem, na wspólną modlitwę czy ewangelizację. W ten sposób stają się dla najbiedniejszych materialnie i duchowo namacalnym znakiem miłości miłosiernej Boga. Taka jest też misja Wspólnoty Przymierze Miłosierdzia: ufając w moc Ducha Świętego, realizować wszystkie dzieła miłosierdzia, jakie tylko będą mogli podjąć.
Takie powołanie odczytali w sobie dwaj włoscy kapłani z Sardynii: Antonello Cadeddu i Enrique Porcu, którzy wraz z siostrą Marią Paolą, również Włoszką, założyli w 2000 r. w Brazylii - w São Paulo, gdzie pracowali - Wspólnotę Przymierze Miłosierdzia. Tworzą ją zarówno kapłani, jak i małżonkowie oraz świeccy celibatariusze. Wszyscy są misjonarzami. Obecnie jest ich ok. 360 i spełniają we Wspólnocie różne zadania i posługi.
- Żyjemy z Opatrzności Bożej i bardzo ufamy, że Pan Bóg nas ubierze i nakarmi, więc naszą pracą jest przede wszystkim praca ewangelizacyjna i całe nasze życie oddane jest tej sprawie - przekonuje Rafael Ferreira z São Paulo, misjonarz świecki, a jednocześnie koordynator misji na całą Europę. Jest celibatariuszem i co roku odnawia, podobnie jak inni misjonarze, swoje przyrzeczenia służby Wspólnocie. Wyjaśnia jednak, że odczytał swoje powołanie do życia w małżeństwie i planuje założyć rodzinę. Po ślubie zamierza zamieszkać ze swoją obecną narzeczoną, która też jest misjonarką, w osobnym mieszkaniu, ale blisko domu Wspólnoty, aby kontynuować pracę misyjną.
W Przymierze Miłosierdzia zaangażowanych jest też ponad 2500 osób mieszkających w swoich domach. Wszyscy uczestniczą w formacji duchowej i wykonują różne, w zależności od potrzeb, prace i posługi na rzecz Wspólnoty i potrzebujących, zwłaszcza z faweli, czyli rozległych dzielnic nędzy powstających na obrzeżach brazylijskich miast, do których wychodzą z przesłaniem Bożego Miłosierdzia.
Dziękuję wam za tę noc...W samej Brazylii Wspólnota Przymierze Miłosierdzia, którą w 2005 r. zatwierdził kard. Claudio Hummes jako prywatne
stowarzyszenie wiernych, obecna jest w 40 miastach i ma 16 domów. Stanowią one rodzaj przytułków, do których przyjmowane są bezdomne dzieci, dorośli czy osoby uzależnione. Tam modlitwa, praca, a także nauka stanowią dla nich podstawę do prawdziwej przemiany wewnętrznej i wyjścia z bezdomności. - Wychodząc bowiem do tych ludzi, przebywając z nimi, mówiąc im o Bogu, nie możemy później pozostawić ich samym sobie w ich dotychczasowym środowisku. Wracamy do nich, a jeśli chcą, zapraszamy ich do naszych domów - wyjaśnia Claudio Pinheiro, misjonarz świecki z São Paulo, obecnie pracujący w Lizbonie w Portugalii. Dodaje, że jako misjonarze pragną oni ewangelizować wszystkich i wszędzie: na ulicach, w więzieniach, szpitalach, a także chodzić „od drzwi do drzwi", odwiedzając ludzi w ich domach. Głęboko też wierzą, że - jak powiedział jeden z ich założycieli, o. Enrique - nikt nie jest tak biedny, żeby nie mógł niczego ofiarować, ani też tak bogaty, by nie mógł czegoś otrzymać.
- Wiele też razy podczas ewangelizacji odkrywaliśmy Miłosierdzie Boże ukryte w biedzie człowieka. Ci ludzie także uczą nas wiary - przyznaje Claudio, opowiadając o swojej niedawnej wizycie na ulicy w Lizbonie, na której stoją prostytutki. Jak wyjaśnia, większość z nich pochodzi z Afryki i jest ofiarami handlu ludźmi. Misjonarze odwiedzają je regularnie, modląc się razem z nimi. Kiedy jedna z nich powiedziała, że jej pragnieniem jest odwiedzenie Fatimy, ale nie może opuścić ulicy, wpadli na pomysł, aby to Maryja odwiedziła ją. - Zorganizowaliśmy procesję ze świecami, w której nieśliśmy figurę Matki Bożej Fatimskiej, a tym dziewczynom rozdawaliśmy róże, aby mogły je podczas Różańca ofiarować Maryi. Modliło się razem z nami ok. 30 prostytutek, a jedna z nich na koniec wyznała: „Dziękuję wam za tę noc, bo zazwyczaj przychodzą tu mężczyźni szukający naszego ciała, a wy przyszliście tutaj, by odszukać nasze dusze i by nas wesprzeć" - wspomina Claudio. Z kolei inna zwierzyła się misjonarzom, że każdej nocy klęka i mówi Bogu: „Miej nade mną miłosierdzie, bo jestem grzesznicą".
A mnie też umyjesz nóżki?
Misjonarze wiedzą jednak, że to nie tylko ich posługa przynosi owoce. Przed każdą bowiem akcją ewangelizacyjną, warsztatami, rekolekcjami i podczas nich członkowie Wspólnoty trwają na modlitwie przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. - Tutaj jest źródło całej naszej siły, sensu i efektów wszystkiego, co robimy - mówią z pełnym przekonaniem misjonarze.
W grupie, która podczas jednej z tygodniowych ewangelizacji w Rio de Janeiro była odpowiedzialna za modlitewne wsparcie misjonarzy, znalazła się także Magda Wenus. 26-letnia misjonarka Wspólnoty Przymierze Miłosierdzia z Polski wraz ze swoim narzeczonym Arturem Włodarczakiem uczestniczyła w Brazylii w kilkumiesięcznej formacji. - Podczas gdy inni wyszli na ulice miasta, by ewangelizować, my trwaliśmy na modlitwie wstawienniczej w prowizorycznej kapliczce pod namiotem, gdzie był wystawiony Najświętszy Sakrament. Wstępowali tam również ludzie przechodzący ulicą i prosili o modlitwę. Byłam zdumiona działaniem Ducha Świętego. Mimo że modliłam się po polsku i wcześniej nie pytałam ich o intencję, bo słabo posługuję się ich językiem, przeważnie okazywało się, że to, o co ja prosiłam, było zgodne z tym, czego potrzebowała dana osoba - opowiada z przejęciem Magda. Jednak, jak przyznaje, to był dopiero początek, bo następnego dnia przyszły do kapliczki dzieci ulicy. - Miały strasznie brudne, popękane stópki.
Z potrzeby serca zaczęłam wycierać je jednemu z nich nawilżonymi chusteczkami, które miałam przy sobie. Poczułam, że po prostu muszę to zrobić, mimo że byłam w kaplicy. Byłam przekonana, że Pan Jezus nie odepchnąłby tych najmniejszych swoich dzieci. Potem coraz więcej dzieci pytało: „A mnie też umyjesz nóżki?" Następnego dnia wzięłam ze sobą baniak z wodą, mydło, nożyczki do paznokci i krem do smarowania ich ran. Nie skończyło się jedynie na stópkach, bo myłam im też buzie i ręce. Chociaż tyle mogłam dla nich zrobić... Byłam też zaskoczona ich radością. Kiedy były już czystsze, chodziły i chwaliły się: „Ciociu, spójrz, jakie mam czyste rączki, a jakie nóżki!" To było z pewnością jedno z najbardziej poruszających doświadczeń podczas całego mojego pobytu w Brazylii - wyznaje misjonarka, która z wykształcenia jest muzykiem.
Mówię ci, wstań!
Niezmierzona łaska Miłosierdzia Bożego rozlewa się wszędzie, gdzie tylko znajdą się ludzie, którzy zechcą o nim świadczyć swoim życiem. Nic więc dziwnego, że Wspólnota Przymierze Miłosierdzia dotarła także do Europy. Została życzliwie przyjęta w 2008 r. przez metropolitę portugalskiej Lizbony José da Cruz Policarpo. W mieście powstał dom, w którym mieszka 9 misjonarek i misjonarzy. Ewangelizują przede wszystkim w dzielnicy, w której mieszkają imigranci z Afryki, głównie z Zielonego Przylądka. - Wychodzimy też na ulice, gdzie opiekujemy się bezdomnymi: rozmawiamy z nimi, ale też myjemy ich, golimy im brody, strzyżemy włosy, wspólne się modlimy - wymienia Claudio Pinheiro. - Przez spotkania i naszą obecność wśród tych ludzi chcemy „przynieść" w jakiś sposób obecność Boga w te miejsca, gdzie tak bardzo jej potrzeba - dodaje.
Wspólnota w Lizbonie organizuje też spotkania modlitewne i Msze św. o uzdrowienie oraz rekolekcje Talitha Kum (Dziewczynko, mówię ci, wstań!). Nazwa została zaczerpnięta od słów Jezusa cytowanych w Ewangelii po aramejsku przez św. Marka (Mk 5, 41). Przeznaczone są one szczególnie dla młodych, którzy oddalili się od Kościoła. Starają się również docierać do osób, które jeszcze nigdy w swoim życiu osobiście nie doświadczyły Boga. Z Lizbony misjonarze ruszają też w głąb Starego Kontynentu, zakładając nowe wspólnoty we Włoszech, Belgii, a także w Polsce.
Z Lizbony do Szczecina
W naszym kraju Wspólnota rozpoczęła działalność w Szczecinie. Tak miasto, jak i cała archidiecezja szczecińsko-kamieńska uważane są raczej za tereny duszpastersko trudne. Ale misjonarzom się udało, bo jak zwykle modliła się wtedy za nich i za miasto Wspólnota w Portugalii i w Brazylii, wraz z tamtejszymi dziećmi ulicy.
W maju 2008 r., w kościele u ojców dominikanów odbyło się spotkanie z o. Enrique i Rafaelem, Msza z modlitwą o uzdrowienie, a następnie dwudniowe warsztaty ewangelizacyjne Talitha Kum. - Doświadczyliśmy wówczas rzeczywistego działania Ducha Świętego, a te dwa dni bardzo nam pomogły odkryć płaszczyzny, które w naszym życiu potrzebowały jeszcze uzdrowienia - przyznają Ania i Marek Tomikowscy, dziś współodpowiedzialni za Wspólnotę szczecińską, a wówczas jedni z 70 uczestników warsztatów. Odtąd misjonarze gościli w Szczecinie, regularnie prowadząc spotkania formacyjne
i ewangelizację, w efekcie czego jesienią 2008 r. powstała szczecińska grupa Przymierze Miłosierdzia. - Od tamtej pory spotykamy się wraz z naszym duszpasterzem dominikaninem o. Jakubem Nesterowiczem, starając się pogłębiać własną duchowość i ewangelizując innych, chociażby przez rekolekcje czy warsztaty. Podczas nich ludzie mają okazję doświadczyć rzeczywistej obecności Boga w swoim życiu, czego owocem jest nawrócenie - wyjaśnia Marek.
Doświadczyłam żywego Kościoła
Opowiada też, że czasami o. Jakub wysyła ich po dwóch, tak jak czynił to Jezus, i mówi: „Idźcie w miasto i módlcie się na Różańcu za ludzi, których spotkacie". Jedna z grup Wspólnoty w Szczecinie gromadzi się także w każdą środę o godz. 19 pod katedrą. Jej członkowie najpierw wspólnie się modlą, aby Bóg prowadził ich do tych osób, które potrzebują miłosierdzia, a potem ruszają w swoje stałe miejsca miasta do ubogich i bezdomnych.
- Ci ludzie wiedzą już, że mogą nas tam spotkać, i przychodzą często też po to, aby podzielić się swoim świadectwem skuteczności modlitwy, jeśli np. dostaną pracę, o którą razem prosiliśmy - podkreśla Marek Tomikowski, dodając, że starają się też zawsze podprowadzić tych ludzi do kapłana, by mogli skorzystać z sakramentów i powrócić do Kościoła. - Kiedyś na nasze wspólnotowe spotkanie zaprosiliśmy dziewczynę napotkaną w parku. Przyszła, a potem wyznała nam, że 10 lat nie była w kościele. A między nami, po raz pierwszy, doświadczyła żywego Kościoła, jego miłości i jedności. Przyłączyła się do nas - opowiada Marek. Z kolei jego żona Ania wspomina, że kiedy dołączyli do Wspólnoty Przymierze Miłosierdzia, nie wiedzieli jeszcze, co tak naprawdę ich czeka. - Dla mnie i dla męża była to pierwsza wspólnota, w którą się zaangażowaliśmy, i nie ukrywam, że na początku wcale nie było łatwo. Ale teraz, po dwóch latach, widzimy, jak wiele owoców ona przynosi, jak przemienia życie nasze i naszych rodzin - przyznaje z radością.
Oby Buk zadziwił świat
Kiedy usłyszy się Dobrą Nowinę i naprawdę przyjmie się ją, to nie sposób nie dzielić się nią z innymi, zwłaszcza z najbliższymi. Nic więc dziwnego, że skoro Marek pochodzi z Buku k. Poznania, to i tutaj dotarli misjonarze Wspólnoty Przymierze Miłosierdzia. Tym bardziej że spotkali księdza, który już wcześniej przyglądał się w internecie działaniom ojców Enrique i Antonella.
- 14 czerwca 2010 r. ojcowie założyciele Wspólnoty odwiedzili Buk po kongresie dla liderów wspólnot charyzmatycznych i ewangelizacyjnych, który odbywał się w Warszawie. Na spotkanie z nimi i modlitwę przyszło do kościoła ponad 1500 osób - mówi ks. Piotr Pieprz, wikariusz parafii w Buku. Jak wspomina kapłan, w wielu osobach zrodziło się wówczas przekonanie, że to jest właśnie droga, którą przygotował Bóg. - Również ojcowie mówili nam, że Pan Bóg prosi tę parafię o trzy rzeczy: o wieczystą adorację, o ewangelizację i o ducha miłosierdzia. A jeśli ta parafia je spełni, to nie tylko zadziwi Polskę, ale także świat - zaznacza ks. Pieprz. Już od września ub.r. 30 osób z bukowskiej parafii uczestniczy w Rocznej Szkole Ewangelizacji w Poznaniu przygotowującej liderów wspierających kapłanów w pracy duszpasterskiej. Natomiast 1 grudnia dokonano uroczystego wprowadzenia Najświętszego Sakramentu do kaplicy Wieczystej Adoracji w tamtejszym kościele.
Z kolei w nowo powstałą grupę Wspólnoty Przymierze Miłosierdzia zaangażowało się prawie 90 osób, a na organizowane przez nią w każdy pierwszy piątek miesiąca o godz. 20 Msze św. z modlitwą o uzdrowienie przyjeżdża kilkaset osób, nawet z odległych miejscowości.
Podobna grupa Wspólnoty Przymierze Miłosierdzia zawiązała się także w Warszawie. I takie to są początki tego Bożego dzieła w Polsce...
Więcej informacji o grupach Wspólnoty Przymierze Miłosierdzia w Polsce na: www.przymierzemilosierdzia.pl i www.pmbuk.pl.
powrót
Parafia Chrystusa Odkupiciela Człowieka w Olsztynie
ul. Kardynała Stefana Wyszyńskiego 11
10-456 Olsztyn
e-mail: kancelaria@redemptor.olsztyn.pl
Numer konta bankowego parafii:
BANK PEKAO SA
45 1240 1590 1111 0000 1452 4608